Poniedziałek z koktajlem truskawkowo-porzeczkowym … jest dużo przyjemniejszy.
Truskawki, czarną porzeczkę myjemy, a następnie blendujemy z łyżką zmielonych orzechów włoskich. Dosładzamy syropem klonowym.
Poniedziałek z koktajlem truskawkowo-porzeczkowym … jest dużo przyjemniejszy.
Truskawki, czarną porzeczkę myjemy, a następnie blendujemy z łyżką zmielonych orzechów włoskich. Dosładzamy syropem klonowym.
Ludzie od lat zadają pytanie – czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Pytanie to pada nawet z ust naukowców. Jeden z nich, astronom Frank Drake, określił wzór, który służy do obliczenia prawdopodobieństwa występowania rozwiniętych technologicznie cywilizacji w galaktyce Drogi Mlecznej.
Równanie Drake’a to:
N = R • fp • ne • fl • fi • fc • L
gdzie:
Jak podaje jednak Andrew Martin, główny bohater powieści Matta Haiga Ludzie. Powieść dla ziemian:
Rozmaici astrofizycy przyjrzeli się wszystkim danym i doszli do wniosku, że w Galaktyce muszą istnieć miliony planet posiadających życie (…). I na części z nich muszą żyć rozwinięte cywilizacje dysponujące zaawansowaną technologią. To oczywiście była prawda. Ale ludzie nie potrafili na tym poprzestać. Doszli w swym rozumowaniu do paradoksu. Stwierdzili: “Chwila, coś tu się nie zgadza. Jeśli rzeczywiście istnieje tak wiele pozaziemskich cywilizacji zdolnych do nawiązaniu z nami kontaktu, to przecież byśmy o tym wiedzieli, ponieważ te cywilizacje nawiązałyby z nami kontakt.”
– No i mieli rację, prawda? – odezwał się chłopak w T-shircie (…).
– Nie – odparłem. – Nieprawda. Ponieważ to równanie powinno zawierać jeszcze inne warunki. Na przykład … – Odwróciłem się i napisałem na tablicy:
fmwd
– Odsetek planet, których mieszkańcy mają w dupie wizyty na Ziemi i nawiązywanie z nią kontaktu.
A potem napisałem:
fozalotnw
– Odsetek planet, których mieszkańcy odwiedzili Ziemię, ale ludzie o tym nie wiedzą.
Ludzie. Powieść dla ziemian to lekka i dowcipnie opowiedziana historia mieszkańca tej ostatniej grupy planet, niezwykle zaawansowanej technologicznie pozaziemskiej cywilizacji, w której każdy kieruje się logiką i matematyką, a historia jest dziedziną tej ostatniej. To opowieść o kosmicie, który przybył na Ziemię z niezwykle ważną dla bezpieczeństwa świata misją i … stanął oko w oko z absurdami naszej niebieskiej planety. I o tych właśnie absurdach, o ludziach i życiu na Ziemi, a przede wszystkim o tym co tak naprawdę w życiu jest ważne, a co można zignorować, jest to powieść. Polecamy!
Wiem, że część spośród was, którzy czytacie tę książkę, jest przekonana, iż ludzie to mit, ale jestem tu po to, by udowodnić wam, że oni istnieją naprawdę. Dla niezorientowanych: człowiek to rzeczywista dwunożna forma życia obdarzona średnią inteligencją, prowadząca dość żałosną egzystencję na małej, przesiąkniętej wodą planecie w bardzo samotnym zakątku Wszechświata.
Matt Haig, Ludzie. Powieść dla ziemian. PWN
Cześć jestem Lea. Mam dopiero kilka dni, a już moi rodzice kazali mi zabrać się do roboty i zrobić wpis o mnie i całej naszej rodzinie. A ja przecież jeszcze nie umiem mówić, a co dopiero pisać na komputerze, czy robić zdjęcia! No, ale sami wiecie jak jest! Rodzic każe, dziecię musi! Zaczęłam od selfie. I chyba wyszło! To jestem ja! Prawda, że urocza! Wg Mamy Thelksi, Taty Noego i Siostry Lii jestem również słodka! Trochę się przez to boję, bo lubią słodycze! Ale wracając do mnie – jeszcze zbyt dobrze siebie nie poznałam, ale wiem już, że lubię spać i jeść. Jestem w tym podobno bardzo dobra! Myślę, że nie tylko w tym. Zresztą jeszcze Wam to udowodnię!
A oto moja rodzina:
Thelksi (wg Noego, Lii i Królika) – czarujący spiritus movens naszego bloga. Kreatywna, twórcza i szalona, spontaniczna prawniczka, z niesamowitymi pomysłami, intuicją i spostrzegawczością psychologa. Urodzony psychoanalityk, przede wszystkim naszej rodziny. Miłośniczka elegancji i dobrego smaku w modzie, wnętrzarstwie i na talerzu. Uwielbia wywiady z mądrymi ludźmi. Mówi, że jest nietowarzyska, ale nikt tak jak ona nie umie prowadzić ciekawych rozmów. Kolekcjonerka szminek. Wulkan! Wulkan, który pozostaje kilka dni w uśpieniu, żeby nagle eksplodować nowymi pomysłami, energią lub… Lepiej będzie, gdy nie dokończę, bo a nuż wybuchnie…
Na potrzeby bloga mama nazywa się Thelksi, ale wydaje mi się, że ma na imię „MaszRację” albo „JakZawszeMaszRację”, bo tata cały czas tak się do niej zwraca.
Noe (wg Thelksi, Lii i Królika) pomysłodawca bloga. Mąż Thelksi. Również prawnik. Miłośnik słowa, pisarz – satyryk. Spontaniczny, gdy tak wcześniej zaplanuje. Twórczy, gdy mu się zechce. Zorganizowany i religijny, jeśli pod tymi pojęciami rozumiemy chaotyczną bieganinę i powtarzanie “O Boże, nie zdążę”. Ma niecodzienny wręcz talent, czyli jego talent niecodziennie się objawia. Myśli, że jest towarzyski, ale potrafi całą imprezę przesiedzieć w milczeniu, nie odezwawszy się do nikogo z towarzystwa. Ostatnio pracuje nad sześciopakiem. Nad jednym sześciopakiem dziennie.
Tata jest chyba bardzo rozsądny i odpowiedzialny, bo mama mówi, że będzie ze mną zostawał, gdy sama z Lią pójdzie na wyprzedaże lub do kina.
Lia (wg Thelksi, Noego i Królika), jeszcze dwa lata temu Mała, powoli wkracza w naście lat. Kreatywna jak jej mama. Z niesamowitymi pomysłami. Większość czasu pracuje jednak nad tym, jakby nie pracować. Uwielbia modę, youtube’a, musical.ly i nadgryzione jabłuszko. Fanka słowa “epickie”.
Jest bardzo ładna i mądra. Jak będę duża, to będę taka jak ona. A tu są jej zdjęcia. Prawda, że ładna i mądra. I… Epicka!
Królik (wg Thelksi, Noego i Lii) – urodzinowy prezent Lii. Miłośnik snu, jedzenia i muzyki klasycznej. Potrafi cały dzień spędzić na dywanie przed głośnikami, słuchając RMF Classic, chyba że akurat jest obrażony i strzela focha. Wówczas odwraca się do nas plecami i naburmusza…
Jest uroczy. Już nie mogę się doczekać aż pociągnę go za uszy.
Sezon na truskawki wciąż trwa, a więc … smacznego!
Składniki:
Ciasto:
Nadzienie:
Wierzch
Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzewamy do 200ºC. Dno tortownicy wykładamy papierem do pieczenia, a boki natłuszczamy.
Rozdzielamy żółtka i ucieramy je z cukrem. Mieszając, dodajemy stopniowo mąkę, a następnie ekstrakt. Ubijamy białka na sztywną pianę i łączymy ją delikatnie z masą żółtkową. Przelewamy ciasto do tortownicy i pieczemy pół godziny.
Po wystudzeniu ciasta wyjmujemy je z formy i przecinamy na dwa blaty.
Truskawki zasypujemy cukrem i blendujemy.
Żelatynę rozpuszczamy w dwóch łyżkach wrzącej wody. Mieszamy z kilkoma łyżkami truskawkowego musu i podgrzewamy na małym ogniu (nie zagotowujemy!). Dodajemy do reszty musu i dokładnie mieszamy. Wlewamy alkohol.
Kremówkę ubijamy i łączymy z wystudzonym musem.
W tortownicy na dolny biszkoptowy blat wykładamy nadzienie i przykrywamy drugim blatem. Całość przykrywamy folią kuchenną i odkładamy do lodówki do stężenia kremu (najlepiej na całą noc).
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i polewamy górny blat. Dekorujemy truskawkami.
Tym razem nie będzie szerokiej recenzji. Napiszę tylko, że to nie jest łatwa książka, ale każde zawarte w niej słowo jest warte poświęconego mu czasu.
Na okładce książki widnieje napis:
“Miłość pokazuje nam, kim chcemy być. Wojna pokazuje, kim jesteśmy”.
W mojej ocenie, te dwa zdania są wystarczającą zachętą do jej przeczytania.
Kristin Hannah. Słowik. Świat Książki
Jak uprzyjemnić sobie zwykły dzień ? Może tartą z truskawkami …
Składniki:
Ciasto:
Nadzienie:
Przygotowanie:
Truskawki myjemy, osuszamy. Z podanych wyżej składników zagniatamy szybko ciasto, zawijamy w folię spożywczą i umieszczamy w lodówce na min. 30 min. Po tym czasie wylepiamy nim dno i boki formy do tarty (średnica ok. 23 cm). Pieczemy przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 200°C. Po pieczeniu odstawiamy do ostudzenia.
Jogurt i twarożek dokładnie mieszamy z cukrem pudrem, dodajemy kilka pokrojonych w plastry truskawek. Masę serową wykładamy na wystudzone ciasto. Na wierzchu układamy truskawki i gotowe.
Każdy, kolejny prezydent Stanów Zjednoczonych w dniu swojego zaprzysiężenia otwiera nowy rozdział historii – nie tylko świata, ale też Białego Domu, najtrwalszego symbolu amerykańskiej prezydentury.
Jak więc wyglądało życie w Białym Domu, gdy mieszkał w nim John Fitzgerald Kennedy, Ronald Reagan, Bill Clinton, Barack Obama? Jakie sekrety skrywały ich rodziny? Rąbka tajemnicy uchylają – w książce Kate Andersen Brower Rezydencja. Sekretne życie Białego Domu – pracownicy tego najsłynniejszego domu świata. Zdradzają, że Lyndon Johnson terroryzował otoczenie i rzadko był usatysfakcjonowany. Zadręczał hydraulika swoją obsesją na punkcie ciśnienia i temperatury wody pod prysznicem. Według Lyndona Johnsona woda zawsze była za zimna a strumień zbyt słaby. Zażegnanie „kryzysu prysznicowego” trwało prawie 5 lat i pochłonęło w tamtych czasach (lata 60-te XX wieku) 10 tysięcy dolarów. Z kolei floryści, aby zadowolić Nancy Reagan ściągali z Europy nocnym samolotem białe frezje, których okres kwitnienia akurat w Stanach się skończył. Clintonowie natomiast, gdy nie mogli w nocy spać, przestawiali meble z jednego pokoju do drugiego. Książka zawiera też wspomnienia smutnych wydarzeń z 22 listopada 1963 r. (zamachu na ukochanego prezydenta Johna F. Kennedy’ego).
To oczywiście nie wszystko. Reportaż Kate Andersen Brower – wynik wielogodzinnych rozmów ze służbą Białego Domu – zdradza jeszcze inne sekrety prezydenckich rodzin. Nie znajdziemy tu jednak żadnych brudów czy pikantnych skandali, pracownicy słyną bowiem ze swojego oddania i lojalności – i o tym również jest ta książka.
Całe łóżko prezydenta i pierwszej damy było poplamione krwią. (…) To była krew Billa Clintona. Prezydentowi założono kilka szwów. Jak sam stwierdził, uderzył się, wpadając po ciemku w nocy na drzwi od łazienki. Jednak jego wyjaśnienia nie przekonały wszystkich.
– Byliśmy niemal pewni, że uderzyła go książką (…).
…możliwe, że Biblią 🙂
Polecamy!
Kate Andersen Brower Rezydencja. Sekretne życie Białego Domu. Wydawnictwo Znak
Ricardo Somocurcio urodził się i dorastał w Miraflores. W swoim życiu pragnął tylko – zamieszkać w Paryżu i… jej – „niegrzecznej dziewczynki”.
Pojawiła się w jego nastoletnim życiu w pewne upalne lato, zwracając na siebie całą jego uwagę. Ze smukłym ciałem, buzią modelki, ciemnymi, szelmowskimi oczami i pełnymi ustami była ucieleśnieniem kobiecej kokieterii. Chciał, żeby była jego. W pewnym momencie żył tylko po to, by jej pragnąć i myśleć o niej? Zawsze oddany i bezinteresowny. A Ona? Ona pojawiała się w jego życiu i znikała. Dlaczego znikała – zazwyczaj na długo i bez śladu? Czego „niegrzeczna dziewczynka” szukała w swoim życiu? O tym dowiecie się czytając książkę Mario Vargas’a Llosy Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki.
Polecamy!
– (…) Myślę, że jedynym mężczyzną, któremu nigdy nie skłamałam w łóżku, jesteś ty.
– No cóż, w twoich ustach brzmi to jak wyznanie miłości.
Ty patrz jak to nam zeszło
Jakby chwila
A tu listopad życia jest tuż, tuż
Wspaniały widok na przeszłość
Co jak wiesz
Nigdzie nie spieszy się już.(Okno z widokiem na przeszłość)
Głos i muzyka Zbigniewa Wodeckiego była z nami od zawsze.
Lubię wracać tam gdzie byłem już rozpoczęło pewnej pięknej, majowej soboty naszą uroczystość weselną,
Zacznij od Bacha Noe zawsze mi włącza w mgliste poranki, kiedy nie może dobudzić mnie do pracy.
Lia oczarowana jest natomiast piosenką Opowiadaj mi tak. Zakochała się w tej piosence i w twórczości Zbigniewa Wodeckiego po koncercie, na który ją zabraliśmy w ubiegłym roku.
Dziękujemy za piękne, pełne wzruszeń piosenki i muzykę godną Mistrza. Żałujemy, że już nigdy ich nie usłyszymy na żywo z ust tak wybitnego Muzyka.
Gdy dni wyblakną mi
I powiem tak: żegnaj mój świecie
Podjedzie tu kierowca z mgły
W niebieskim swym kabriolecie.
Ja sam dojadę tam,
Gdzie czeka mnie ostatnia puenta.(Szczęście jest we mnie)
Sobotni poranek pachnący drożdżowymi bułeczkami…
Konfitura rabarbarowa
Składniki:
Przygotowanie:
Rabarbar myjemy i odcinamy końcówki. Kroimy w kostkę.
Na średnim ogniu, w rondelku rozpuszczamy cukier, tak żeby zrobił się karmel. Pilnujemy przy tym, żeby karmel się nie spalił (jego kolor powinien być miodowy). Do gorącego karmelu dodajemy część rabarbaru, żeby nie dopuścić do znacznego obniżenia temperatury karmelu i jego zestalenia. Dopiero gdy rabarbar puści soki i połączy się z karmelem dodajemy pozostałą ilość oraz mielony imbir (podkreśli słodycz rabarbaru).
Smażymy (gotujemy) na średnim ogniu do uzyskania gładkiej konfitury.
Drożdżówki
Ciasto (na ok. 10 bułeczek średniej wielkości, do przygotowania dzień wcześniej):
Kruszonka:
Przygotowanie:
Masło rozpuszczamy w mleku.
W dużej misce mieszamy mąkę, cukier, szczyptę soli oraz pokruszone drożdże. Dodajemy jajka lekko wszystko mieszając. Następnie mleko z masłem. Całość wyrabiamy, aż ciasto będzie gładkie. Jego konsystencja powinna być rzadka. Miskę z ciastem przykrywamy folią spożywczą i wstawiamy na noc do lodówki.
Rano ciasto wraz z odrobiną mąki zagniatamy ręką. Formujemy kulki, nadziewamy je konfiturami i układamy na blasze wyłożonej pergaminem.
Z mąki, cukru, masła zagniatamy kruszonkę.
Smarujemy bułeczki odrobiną mleka i posypujemy kruszonką.
Pieczemy w temperaturze 180ºC przez 10 minut, po tym czasie zwiększamy temperaturę do 200 º C i pieczemy do czasu, aż bułeczki się zarumienią (ok. 5 – 10 minut).