ABC DESIGN SALSA 3 – Wózkowy SUV

 

Abc Design Salsa 3

 

Znacie bajkę o Kopciuszku? A pamiętacie, czym Kopciuszek udał się na bal? Nie, na pewno nie wezwał taksówki. Wiadomo, każdy kopciuszek, każda księżniczka i książę na bal i na zakupy jadą karocą. Narodziny naszej księżniczki spowodowały, że musieliśmy oglądnąć się zatem za karetą. Nasz wybór padł na wózek 2w1 (głęboko-spacerowy) ABC Design Salsa 3. Jak się on sprawuje? Czy kupilibyśmy go ponownie? Czy polecilibyśmy go znajomym? Tu poznacie naszą opinię po niemal rocznym użytkowaniu wózka w wersji głębokiej i spacerowej.

Wybierając wózek kierowaliśmy się jego jakością, wyglądem i ceną. Wózek miał być funkcjonalny, lekki, najlepiej na cały okres wózkowania i elegancki. I nie powinien kosztować tyle co samochód  🙂 Czy taki jest wózek ABC Design Salsa 3? Według nas tak.

Wygląd:

Pierwsze, co zwraca uwagę w tym wózku, to jego wygląd. Wózek jest elegancki, choć ze sportowym sznytem. Dotyczy to zarówno wersji cztero-, jak i trzykołowej. Tapicerka o denimowym wzorze wygląda porządnie i schludnie, w niczym nie przypomina plastikowego ortalionu stosowanego w niektórych wózkach. Łatwo ją utrzymać w czystości.

Stelaż dostępny jest w dwóch kolorach: czarnym i stalowym. My wybraliśmy ten pierwszy.

Prowadzenie/ amortyzacja:

Prowadzenie, to obok wyglądu, największa zaleta Salsy 3. Salsa (tak w wersji głębokiej, jak i spacerowej) prowadzi się lekko, łatwo i przyjemnie. Wózek ma amortyzowane wszystkie koła, choć amortyzacja jest dość delikatna. Mimo wyglądu Salsa 3 to nie jest jednak wózek terenowy. To taki SUV wśród wózków, czyli wózek miejski, ale z terenowym charakterem. Niemniej radzi sobie w zasadzie na każdej nawierzchni i w każdym terenie. Po asfalcie czy polbrukowych chodnikach płynie. Przyjemnie jedzie po polnych i leśnych drogach i ścieżkach, a  nawet po drobnym szutrze i po śniegu. Trochę gorzej jest na dużych “kocich łbach”. Szkoda, że producent nie oferuje pompowanych opon w ramach dodatkowej opcji. Można sobie jednak z tym łatwo poradzić, naciskając rączkę i przenosząc ciężar wózka na tylną oś, czyli prowadząc wózek na tylnych kołach.

Poza tym, Salsa 3 jest niezwykle zwrotna. Lawirowanie z nią wśród sklepowych regałów albo w tłumie ludzi jest dziecinnie proste. Łatwo też się podbija. Jeśli podbicie sprawi nam trudność, wystarczy wysunąć rączkę i pójdzie jak z płatka.

Jeśli poruszamy się w terenie, to przednie koło można zablokować.

Rączka

Rączka jest teleskopowa, ma trzy poziomy wysokości, dzięki temu w łatwy sposób można ustawić odpowiednie do naszego wzrostu jej położenie.  Obita jest skóropodobnym materiałem i wygląda elegancko.

 

Abc Design Salsa 3

 

Gondola:

Gondola jest zgrabna i duża (80 cm). Nasza Lea korzystała z niej do dziewiątego miesiąca. Dużą zaletą gondoli jest to, że można ją złożyć na płasko, co ułatwia transport wózka w samochodzie. Dodatkowo budkę gondoli można przekształcić w daszek.

Gondola modelu z 2016 r. różni się kształtem budki od wersji z 2017 r. Jest przede wszystkim zgrabniejsza i to sprawiło, że zdecydowaliśmy się na starszy model. Oprócz wyglądu budki oba modele różnią się również jej rozmiarami. Budka w modelu z 2016 r. nie jest zbyt obszerna, ale nam to nie przeszkadzało. Po, pierwsze budka zawiera niewielki daszek, który trochę ją powiększał. Ponadto, przy nisko położonym słońcu ratowaliśmy się parasolką, którą można dokupić osobno. Jeżeli wolicie większą budkę, proponuję zakup młodszego modelu. Myślę, że nie będziecie zawiedzeni.

Dodatkowo z gondolą  zintegrowana jest moskitiera.

 

gondola z moskitierą-abc-design-salsa

 

 

Siedzisko spacerowe:

Siedzisko spacerowe jest kubełkowe. Jest duże, obszerne. W naszej ocenie wystarczy na cały okres wózkowania. Zostało ono  wyposażone w pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa. Są one wygodne zarówno dla dziecka, jak i rodzica. Łatwo się je zapina i odpina.

Siedzisko można wpinać przodem lub tyłem do kierunku jazdy.

Budka nie jest duża, ale posiada dodatkowy dwustopniowy składany daszek, który skutecznie chroni nawet przed nisko położonym słońcem. W naszej ocenie jest wystarczająca, ale jeżeli wolicie większą, sprawdźcie model z 2017 r.

Siedzisko można ustawić w 3 pozycjach, w tym do pozycji leżącej. Zmiana położenia jest niewiarygodnie prosta i wymaga jedynie jednoczesnego przyciśnięcia przycisków regulujących. To sprawia, że można zmienić pozycję siedziska, nie budząc śpiącego w nim dziecka.

Podnóżek jest regulowany i to niezależnie od położenia siedziska.

Dużą zaletą wersji spacerowej jest demontowalny pałąk, obity tym samym materiałem co rączka wózka. Pałąk można odczepić tylko z jednej strony i go odchylić, aby posadzić w siedzisku dziecko.

 

siedzisko-spacerowe-abc-design-salsa-3-thelksinoe

 

Kosz na zakupy:

Kosz na zakupy jest obszerny i pojemny. Został zamontowany wysoko, więc w czasie jazdy w zasadzie trudno zahaczyć nim o przeszkodę. Jest idealnie dopasowany do opcjonalnej torby pielęgnacyjnej.

 

Składanie i rozmiar po złożeniu

Składanie wózka i jego rozkładanie jest łatwe, ale nie można niestety wykonać tego jedną ręką.

Aby złożyć wózek w wersji głębokiej, należy zdemontować gondolę. W wersji spacerowej można złożyć wózek razem z siedziskiem.

Po złożeniu wózek jest stosunkowo niewielki. Jego rozmiary można zmniejszyć demontując w łatwy sposób koła. Zmieści się w bagażniku sedana i jeszcze zapakujecie z dwie walizki. My pakowaliśmy, oprócz wózka, dwie walizki, składaną klatkę dla królika oraz kaski narciarskie.

Akcesoria:

W komplecie z wózkiem jest folia przeciwdeszczowa, osłonki na nogi do spacerówki i do gondoli oraz adaptery do fotelika. Dodatkowo możecie dokupić, dobrane kolorystycznie do wózka:

  • śpiworek do wózka,
  • parasolkę,
  • torbę pielęgnacyjną (w  modelu z 2018 r. Salsa 4 podobno jest w zestawie)
  • uchwyt na butelki lub telefon.

Wózek jest kompatybilny z fotelikami ABC Design, Cybex, Maxi Cosi, Römer BABY-SAFE.

Cena wózka:

Cena to kolejna zaleta wózka. Za cenę ok. 2000 zł (plus minus 400 zł – w zależności od sklepu) możecie mieć prawdziwego wózkowego SUVa, który nie zawiedzie Was ani w mieście, ani w terenie.

 

Abc Design Salsa 3

 

Kaczka, co przebrała miarkę – Pan Poeta

 

kaczka-co-przebrała-miarkę-pan-poeta

 

Tworzenie wierszy dla dzieci jest jak komponowanie, bo każdy taki utwór musi być jak muzyka. Rytmiczny, dźwięczny, melodyjny. Pan Poeta to wie i komponuje… Komponuje małe arcydziełka, frazy, perełki, które przy czytaniu same z siebie układają się w piosenkę… Tak jest też z krótką historyjką wierszowaną Kaczka, co przebrała miarkę. Czytanie tej miniatury ma w sobie coś ze słuchania muzyki, zwłaszcza, że jej muzyczność podkreśla powtarzana niczym refren fraza.

Kaczka co przebrała miarkę to krótka (licząca zaledwie 32 strony), zgrabnie i dowcipnie przedstawiona historia kaczki, która przedkłada własny wygląd i stroje ponad wszystko inne… Dodajmy do tego nienachalny morał i zabawne ilustracje Joanny Młynarczyk, które same niejako opowiadają i dopowiadają historię kaczki, a otrzymamy tomik idealny dla małego przedszkolaka i jego rodziców.

Lea czytać jeszcze nie umie i – jak się wydaje – nie rozumie czytanych jej bajek, ale mimo to cieniutka książeczka Pana Poety bardzo ja zainteresowała. Z uśmiechem przygląda się barwnym ilustracjom, gaworzy do bohaterki i śmieje się, kiedy odpowiednio intonując powtarzam raz po raz stałą frazę wierszowanej opowieści “A tych piórek tyle w szafie! Sama wybrać nie potrafię!”. Sama też próbuje. „Popopopo”,€“ powtarza, wskazując na kaczkę.

 

 

Pan Poeta Kaczka, co przebrała miarkę
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 18.01.2018
Liczba stron: 32
Ilustracje: Joanna Młynarczyk
ISBN: 978-83-8123-114-5

 

Shinrin-yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych – Qing Li

 

Qing Li Shinrin-Yoku

 

Ukojenie… tak można nazwać stan, który towarzyszy nam po leśnej wędrówce…

Jako nastolatka miałam swoją Arkadię, w lesie, a raczej na jego skraju… Gdy miałam gorszy dzień albo chandrę, natychmiast tam biegłam, zabierając ze sobą moje psy – owczarka niemieckiego z najbardziej szlachetnymi oczami na świecie i krnąbrnego, uroczego kundelka. Odkryłam wtedy, jaką niesamowitą energię daje bliskość z lasem, śpiew ptaków i zapach mchu. Wpatrywałam się w promyki słońca tańczące między gałęziami, słuchałam szumu świerków i odzyskiwałam równowagę. Wracałam zawsze stamtąd szczęśliwsza z nowymi pomysłami.

O kojącej sile natury przekonałam się jeszcze bardziej (dużo bardziej) już w dorosłym życiu. Miałam 29 lat, gdy zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy. Byłam wtedy w ciąży z Lią. W trakcie mojego leczenia (już po porodzie), pakowałam malutką Lię do wózka i przemierzałam wzdłuż i wszerz Park Szczytnicki – każdego dnia, po 2-3 godziny. Te spacery dawały mi ogromną siłę i dzisiaj jestem pewna, że miały ogromny wpływ na mój powrót do zdrowia.

To dlatego książka dr Qing Li Shinrin-Yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych (eksperta w dziedzinie medycyny leśnej) jest mi tak bliska. W oparciu o wieloletnie badania dr Qing Li wyjaśnia to, co odkryłam przypadkiem, że drzewa mają cudowną, pozytywną moc, która może odmienić nasze życie. Qing Li dowodzi, że kąpiele leśne stymulują układ odpornościowy, dodają energii, osłabiają lęk, depresję, złość, obniżają stres, wywołując stan odprężenia. Dodatkowo nastrajają optymistycznie, co wpływa na podniesienie poziomu cytokin przeciwzapalnych w organizmie. Badania dowiodły, że mogą nawet sprawić, iż człowiek poczuje się młodszy i bogatszy. Ale Shinrin-Yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych to nie podręcznik dendrologii, to nie japoński odpowiednik Sekretnego życia drzew, to opatrzony barwnymi fotografiami i napisany pięknym prostym językiem zbiór rad i wskazówek, które pozwolą nam poczuć siłę lasu, które wprowadzą nas w filozofię leśnych kąpieli i zmienią nasze życie. Tak jak kiedyś zmieniły moje…

 

Shinrin Yoku Qing Li

 

 

 

 

 

 

Qing Li, Shinrin-yoku. Sztuka i teoria kąpieli leśnych

Wydawnictwo Insignis
Tłumaczenie: Olga Siara
Tytuł oryginału: Shinrin-Yoku. The Art and Science of Forest Bathing
Liczba stron 321
ISBN 978-83-65743-87-9
Data wydania: 18.04.2018

 

Pięknych Świąt Wielkiej Nocy

 

Pięknych Świąt

 

Po prostu misja – Maz Evans

 

Maz Evans, Po prostu misja

 

W mitologicznych czasach to Herakles, Tezeusz i Jazon bronili ludzi przed złem. My mamy znacznie lepiej. My mamy Elliota Hoopera, zodiakalną Pannę i olimpijskich bogów.

Misja ratowania świata trwa w najlepsze … Elliot Hooper i jego nieśmiertelni przyjaciele próbują pokrzyżować plany Demona Śmierci, w międzyczasie odwiedzając antycznych herosów… Tylko, czy Herakles, Tezeusz i Jazon, są w stanie pomóc, czy żarzy się w nich jeszcze iskra przygody i bohaterstwa…

Po prostu misja Maz Evans to udana kontynuacja Kto wypuścił bogów? Żart ściele się gęsto, akcja mknie do przodu niczym skrzydlaty Hermes („powaga, ziom”), mieszając się z sytuacjami „nie-jej”. Elliot ma co raz większe problemy… Stan jego mamy pogarsza się, wrogowie zwierają szeregi i knują przeciwko niemu i jego bliskim. Na dodatek wychodzi na jaw straszna tajemnica z przeszłości jego rodziny… A jeszcze trzeba znaleźć czas na ratowanie świata…

Po prostu misja to inteligentna historia o przygodzie, przyjaźni i rodzinie, którą trzeba przeczytać. To po prostu must read każdego nastolatka…

 

Maz Evans, Po prostu misja
Przekład: Natalia Wiśniewska
Oryginalny tytuł: Simply the Quest
 
Data premiery książki: 18-04-2018

 

Kto wypuścił bogów? – Maz Evans

 

Kto wypuścił bogów? - Maz Evans

 

W pradawnych mitologicznych czasach, gdy zło zagrażało ludziom, do akcji wkraczali herosi, półbogowie, o których aojdowie śpiewali pieśni w całej Helladzie. Któż z nas o nich nie słyszał? Kto nie zna Heraklesa, który pokonał Lwa nemejskiego, wielogłową Hydrę, a następnie założył firmę sprzątającą i oczyścił stajnię Augiasza? Komu obcy jest Jazon, który na czele Argonautów wyruszył po złote runo, mimo że miał uczulenie na wełnę.

Dzisiaj, gdy zło w postaci Tanatosa, Demona Śmierci, ponownie zaczyna zagrażać Ziemi, świat potrzebuje nowego herosa. I go dostaje. Elliot Hooper nie jest wprawdzie bohaterem optymalnym (jakby go określiła jego nowa znajoma zodiakalna Panna), w końcu jest tylko śmiertelnikiem, ma 12 lat, kłopoty w szkole i w domu, a na dodatek sam uwolnił Tanatosa, niemniej jest to dobry chłopak, a w walce ze złem nie jest osamotniony. Towarzyszy mu nie tylko Hermes – znawca najnowszych trendów mody i miłośnik smartfonów marki Ibóg, ale cały panteon greckich bogów, w tym posiadacz uwodzicielskiego spojrzenia i pokaźnego brzuszka – Zeus.

Kto wypuścił bogów? Maz Evans to błyskotliwa, pełna humoru, powieść przygodowa zarówno dla nastolatków, jak i ich rodziców (my przeczytaliśmy i dobrze się bawiliśmy). To niesamowite połączenie inteligentnego humoru, mitologii i akcji, to dowcipna, mądra “epopeja” skrojona na miarę XXI wieku, czyli czasów nowoczesnej techniki, social mediów i smartfonów. To również powieść, która skłania do refleksji, kreując świat, w którym żyje Elliot, świat, w którym chłopiec dostaje szybką i bolesną szkołę życia.

 

 

Maz Evans, Kto wypuścił bogów?
Przekład: Natalia Wiśniewska
Oryginalny tytuł: Who Let the Gods Out?
Liczba stron: 376

 

Całe miasto o tym mówi – Fannie Flagg

 

Fannie Flagg Całe miasto o tym mówi

 

Jedną z najbardziej ujmujących rzeczy w każdym człowieku są jego drobne ukryte marzenia.

To właśnie te marzenia są siłą napędową, która zmienia nasze życie, a nierzadko też życie innych, czyniąc je nie tylko ciekawszym, ale i wyjątkowym.

Lordor Nordstrom również je miał. W wieku dwudziestu ośmiu lat opuścił Szwecję i wyjechał do Ameryki z zamiarem kupna ziemi, na której mógłby się osiedlić. Znalazł takie na południu Missouri. Bardzo szybko dołączyli do niego inni. I tak powstało miasteczko Elmwood Springs… Był wtedy rok 1880…

W ten sposób Fannie Flagg rozpoczyna historię Lordora, jego rodziny i pozostałych mieszkańców. Całe miasto o tym mówi nie jest jednak sagą rodzinną, ale przede wszystkim sagą lokalnej społeczności, przedstawiającą ich losy od założenia miasta aż do czasów współczesnych… A wszystko to na tle nieustannie zmieniającego się świata…

Fannie Flagg kreuje barwny portret mieszkańców miasteczka. Lekkim piórem, dowcipnie, a przy tym z niesamowitym wyczuciem, opisuje ich perypetie, przedstawia smutki i radości, tragedie i sukcesy, kreśli obraz za obrazem kolejnych pokoleń, ukazując historię Ameryki i dokonujące się przemiany światopoglądowe, gospodarcze i społeczno-polityczne. Przy tym czyni to w sposób wiarygodny i rzetelny, nie lukruje, nie popada w przesadę. Jej bohaterowie to ludzie z krwi i kości, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami.

 

W każdym mieście są ludzie, którzy skupiają na sobie uwagę i tacy, którzy żyją cicho, przez nikogo niezauważeni.

 

Według Fannie Flagg świat się zmienia, zmieniają się pokolenia, poglądy, tylko jedno jest niezmienne – ludzkie potrzeby i marzenia. Potrzebujemy miłości, przyjaźni, towarzystwa innych osób. Potrzebujemy, by o nas myślano i pamiętano.

Całe miasto o tym mówi to opowieść o rodzinie i przyjaźni, o wadze i sile relacji międzyludzkich. To opowieść o ludziach, tych dobrych, i tych złych, o nas i naszych sąsiadach, o ludziach, którzy razem z nami, czasami niezauważenie, kreują naszą rzeczywistość. To też opowieść o życiu i przemijaniu… To opowieść, która oswaja śmierć…bo każdy koniec jest zwykle początkiem czegoś nowego… W końcu… to opowieść, którą trzeba przeczytać…

 

 


 

Fannie Flagg, Całe miasto o tym mówi
Wydanie: I
Przekład: Dorota Dziewońska
Oryginalny tytuł: The Whole Town’s Talking
Liczba stron: 464
ISBN: 978-83-08-06477-1
Data premiery: 14-03-2018

 

Pszczoły – Joachim Petterson

 

Pszczoły Joachim Petterson

 

Świat oszalał na punkcie pszczół. Na księgarnianych półkach co rusz pojawiają się nowe tytuły związane z tymi owadami. Historia pszczół, Sekretne życie pszczół. To chyba najbardziej znane… Nie ma w tym nic dziwnego. Twierdzi się bowiem coraz częściej, że wyginięcie pszczół zapylających większość roślin uprawnych może spowodować wyginięcie 3/4 roślin i zmniejszenie o 1/3 ilości żywności produkowanej na świecie. Innymi słowy, wyginięcie pszczół może pociągnąć za sobą zagładę innych gatunków, a nawet zagrozić człowiekowi, bo choć owady te nie są jedynymi zapylaczami, żadne z nich nie mogą być wykorzystywane tak efektywnie i na taką skalę jak pszczoły miodne. Już teraz, w niektórych rejonach Chin, w których całkowicie wyginęła populacja pszczoły miodnej, w sadach jabłkowych masowo stosowane jest zapylanie ręczne.

Hodowla pszczół staje się coraz bardziej popularna nawet w miastach. Na dachach budynków zakłada się pasieki i sadzi rośliny kwitnące.

Książka Pszczoły Joachima Pettersona wpisuje się w ten ogólnoświatowy trend. Pszczoły to barwne, bogato ilustrowane kompendium wiedzy o pszczołach i pszczelarstwie… Kompendium rzeczowe i konkretne… z licznymi ciekawostkami, poradami i anegdotami, dopełnione przepisami na potrawy z miodem… Bo Pszczoły to nie tylko podręcznik pszczelarstwa, ale również opowieść o pasji… Nie tylko dla pszczelarzy… Kto wie, może po przeczytaniu, sami założycie własną pasiekę…

 

Joachim Petterson, Pszczoły
Przekład: Witold Biliński
Oryginalny tytuł: Bisyssla: Bin, biodling och biprodukter
Data premiery: luty 2018
Liczba stron: 196
ISBN: 978-83-08-06469-6

 

Spowiedź niedokończona – Janusz L. Wiśniewski

 

Spowiedź niedokończona Janusz L. Wiśniewski

 

Na świecie jest tylko trzech mężczyzn, które znają kobiety. Wśród nich jest Janusz L. Wiśniewski, o pozostałych dwóch nie będę tu wspominać…

Uwielbiam Janusza L. Wiśniewskiego, jego twórczość, sprawność w posługiwaniu się słowem i spostrzegawczość. Tylko on potrafi dostrzec ciekawy temat w każdym szarym życiu, a w czarnobiałym filmie wypatrzeć jeden kolorowy kadr i z tego krótkiego fragmentu czyjejś codzienności stworzyć mini arcydzieło, opowiadanie albo felieton. I to takie, nad którym nie da się przejść do porządku dziennego, które nie można odstawić na boczny tor niepamięci. O nie, każde z tych utworów zapada w pamięć, wnika w naszą korę mózgową i serca. Zmusza do myślenia i budzi uczucia, albo pełne nostalgii i refleksji nad ludzkim życiem, albo też pełne agresji i sprzeciwu wobec przedstawionej rzeczywistości.

Podobnie jest z najnowszą książką Janusza L. Wiśniewskiego, zatytułowaną Spowiedź niedokończona. Spowiedź niedokończona to zbiór właśnie takich felietonów. Zbiór utworów-arcydzieł. Arcydzieł, w których Autor pisze zarówno o genetyce i samolubnym genie, jak i o miłości i zdradzie, ale czyni to w taki sposób, że nawet najbardziej banalna wypowiedź jego bohaterów (osób, które wysłuchał – np. kata), najzwyklejszy ich dzień, zmienia nasz punkt widzenia na poruszony temat.

 

Wydanie: I
Liczba stron: 104
ISBN: 978-83-08-06487-0
Data premiery: 14-03-2018

 

Czasami kłamię – Alice Feeney

 

Czasami kłamię Alice Feeney

 

Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć:
Jestem w śpiączce.
Mój mąż już mnie nie kocha.
Czasami kłamię.

Tak intrygująco zaczyna się thriller Czasami kłamię Alice Feeney… dalej jest jeszcze lepiej… Jak u Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie…

Główna bohaterka jest w śpiączce, ale to w żadnym razie nie ma wpływu na tempo książki. Przeciwnie, fabuła mknie naprzód, strony pochłania się jednym tchem, jedna za drugą, delektując się przy tym pięknym językiem i intrygą.
I choć na pierwszy rzut oka historia wydaje się banalna, wręcz dziecinnie prosta, choć strona za stroną odkrywamy kolejne elementy układanki, choć zaczynamy snuć domysły, choć wydaje się nam, że już rozwiązaliśmy zagadkę, nagle w kolejnym rozdziale dowiadujemy się, że wszystkie nasze dotychczasowe tropy były błędne, a autorka wpuściła nas w maliny.

 

Czasami kłamię to taki literacki Szósty zmysł M. Night Shyamalana. Alice Feeney tak jak wspomniany reżyser umiejętnie prowadzi intrygę, kreśli wątki, podrzuca poszlaki, ślady, ale ostatecznie – okazuje się, że przez cały czas wodzi nas za nos i nic nie jest takie, jak się wydawało kilka rozdziałów wcześniej…

 

Alice Feeney Czasami kłamię, Wydawnictwo W.A.B.