Czasami kłamię Alice Feeney

 

Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć:
Jestem w śpiączce.
Mój mąż już mnie nie kocha.
Czasami kłamię.

Tak intrygująco zaczyna się thriller Czasami kłamię Alice Feeney… dalej jest jeszcze lepiej… Jak u Hitchcocka, najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie…

Główna bohaterka jest w śpiączce, ale to w żadnym razie nie ma wpływu na tempo książki. Przeciwnie, fabuła mknie naprzód, strony pochłania się jednym tchem, jedna za drugą, delektując się przy tym pięknym językiem i intrygą.
I choć na pierwszy rzut oka historia wydaje się banalna, wręcz dziecinnie prosta, choć strona za stroną odkrywamy kolejne elementy układanki, choć zaczynamy snuć domysły, choć wydaje się nam, że już rozwiązaliśmy zagadkę, nagle w kolejnym rozdziale dowiadujemy się, że wszystkie nasze dotychczasowe tropy były błędne, a autorka wpuściła nas w maliny.

 

Czasami kłamię to taki literacki Szósty zmysł M. Night Shyamalana. Alice Feeney tak jak wspomniany reżyser umiejętnie prowadzi intrygę, kreśli wątki, podrzuca poszlaki, ślady, ale ostatecznie – okazuje się, że przez cały czas wodzi nas za nos i nic nie jest takie, jak się wydawało kilka rozdziałów wcześniej…

 

Alice Feeney Czasami kłamię, Wydawnictwo W.A.B.

 

Print Friendly, PDF & Email

Dodaj komentarz