Ludzie od lat zadają pytanie – czy jesteśmy sami we Wszechświecie? Pytanie to pada nawet z ust naukowców. Jeden z nich, astronom Frank Drake, określił wzór, który służy do obliczenia prawdopodobieństwa występowania rozwiniętych technologicznie cywilizacji w galaktyce Drogi Mlecznej.
Równanie Drake’a to:
N = R • fp • ne • fl • fi • fc • L
gdzie:
- N to liczba cywilizacji pozaziemskich, z którymi ludzkość może się komunikować (czyli z założenia cywilizacji technologicznych);
- R to szybkość powstawania gwiazd w naszej galaktyce;
- fp to odsetek gwiazd, które mają planety;
- ne to średnia liczba planet znajdujących się w ekosferze gwiazdy, tj. na których może powstać życie;
- fl to odsetek planet w ekosferze, na których powstanie życie;
- fi to odsetek planet zamieszkanych, na których życie rozwinie inteligencję (czyli stworzy cywilizację);
- fc to odsetek cywilizacji, które będą chciały komunikować się z ludzkością;
- L to średni czas istnienia takich cywilizacji.
Jak podaje jednak Andrew Martin, główny bohater powieści Matta Haiga Ludzie. Powieść dla ziemian:
Rozmaici astrofizycy przyjrzeli się wszystkim danym i doszli do wniosku, że w Galaktyce muszą istnieć miliony planet posiadających życie (…). I na części z nich muszą żyć rozwinięte cywilizacje dysponujące zaawansowaną technologią. To oczywiście była prawda. Ale ludzie nie potrafili na tym poprzestać. Doszli w swym rozumowaniu do paradoksu. Stwierdzili: “Chwila, coś tu się nie zgadza. Jeśli rzeczywiście istnieje tak wiele pozaziemskich cywilizacji zdolnych do nawiązaniu z nami kontaktu, to przecież byśmy o tym wiedzieli, ponieważ te cywilizacje nawiązałyby z nami kontakt.”
– No i mieli rację, prawda? – odezwał się chłopak w T-shircie (…).
– Nie – odparłem. – Nieprawda. Ponieważ to równanie powinno zawierać jeszcze inne warunki. Na przykład … – Odwróciłem się i napisałem na tablicy:
fmwd
– Odsetek planet, których mieszkańcy mają w dupie wizyty na Ziemi i nawiązywanie z nią kontaktu.
A potem napisałem:
fozalotnw
– Odsetek planet, których mieszkańcy odwiedzili Ziemię, ale ludzie o tym nie wiedzą.
Ludzie. Powieść dla ziemian to lekka i dowcipnie opowiedziana historia mieszkańca tej ostatniej grupy planet, niezwykle zaawansowanej technologicznie pozaziemskiej cywilizacji, w której każdy kieruje się logiką i matematyką, a historia jest dziedziną tej ostatniej. To opowieść o kosmicie, który przybył na Ziemię z niezwykle ważną dla bezpieczeństwa świata misją i … stanął oko w oko z absurdami naszej niebieskiej planety. I o tych właśnie absurdach, o ludziach i życiu na Ziemi, a przede wszystkim o tym co tak naprawdę w życiu jest ważne, a co można zignorować, jest to powieść. Polecamy!
Wiem, że część spośród was, którzy czytacie tę książkę, jest przekonana, iż ludzie to mit, ale jestem tu po to, by udowodnić wam, że oni istnieją naprawdę. Dla niezorientowanych: człowiek to rzeczywista dwunożna forma życia obdarzona średnią inteligencją, prowadząca dość żałosną egzystencję na małej, przesiąkniętej wodą planecie w bardzo samotnym zakątku Wszechświata.
Matt Haig, Ludzie. Powieść dla ziemian. PWN