Długi upalny czerwcowy weekend to idealny czas, by chwycić za książkę, usiąść w fotelu w cieniu drzew i zatopić się w lekturze i marzeniach, gasząc pragnienie orzeźwiającym Mojito.
Mojito wymyślono właśnie na takie okazje. Jego początki sięgają szesnastego wieku, kiedy to żył słynny angielski korsarz Francis Drake, który zwykł popijać tafię z dodatkiem limonek i cukru, spacerując po pokładzie Złotej Łani.
Właściwie mojito to koktajl ludzi wielkich. Uwielbiał go m.in. Ernest Hemingway. W latach pięćdziesiątych był częstym gościem w słynnym już hawańskim barze La Bodeguita del Medio, gdzie często raczył się tym drinkiem. W lokalu tym do dzisiaj z dumą prezentują dwuwiersz ponoć właśnie autorstwa Hemingwaya.
Moje mojito w La Bodeguita, moje daiquiri w El Floridita.
Oprócz tego dystychu w Havanie Hemingway napisał także opowiadanie “Stary człowiek i morze”.
Historia Santiago i jego walki z wielkim marlinem to znana nam wszystkim lektura szkolna, warto jednak czasem do niej wrócić, czy to na kartkach książki czy na ekranie telewizorów. Niech przypomni nam, że ludzie nie są stworzeni do klęski. Bez względu na przeciwności losu i własne słabości, jeśli tylko chcemy, możemy osiągnąć wszystko, nawet sącząc – dla kontrastu – lekkie mojito.
Przepis na mojito:
- 40 ml białego rumu
- 1/2 limonki
- dwie łyżeczki brązowego cukru
- 3 gałązki mięty z listkami (lub 6 dużych liści mięty)
- woda gazowana do dopełnienia
Przygotowanie:
Limonkę myjemy i kroimy na pół. Jedną połówkę kroimy na 6-8 półksiężyców. Jeden z nich wkładamy do wysokiej szklanki do drinków (tzw. highball). Dodajemy 2 gałązki mięty. Ugniatamy lekko za pomocą muddlera, żeby limonka puściła sok, a mięta uwolniła olejki, uważając przy tym aby nie uszkodzić zbytnio liści mięty. Dodajemy resztę limonki i ponownie ugniatamy delikatnie, wsypujemy cukier. W dłoniach zgniatamy gałązkę mięty i wrzucamy do szklanki.
Następnie do szklanki dodajemy lód (niemal do pełna). Dolewamy rum, dopełniamy wodą gazowaną i mieszamy łyżką barmańską lub mieszadełkiem.
Dekorujemy gałązką mięty lub kawałkiem limonki.
Gdy przeglądam Wasz blog,czuję wiatr w skrzydłach.Dziękuję.